Via Justin może zniknąc z fejsa, ale nigdy z mojego życia.
Idziesz
ruchliwą drogą kiedy nagle cię ktoś zaczepia. Spojrzałaś i nie
widziałaś czy śnisz. Spotkałaś Pattie, dobrze ją znałaś. To ona urodziła
i wychowała twojego księcia.
-Ty jesteś [T.I]? - zapytała
brunetka. Zastanawiałaś się skąd ona zna twoje imię. Łzy zaczęły ci
spływać po policzkach, ale pokiwałaś głową. Uśmiechnęła się do ciebie,
ciągnąc za rękę w stronę nieznanego ci samochodu. Nie sprzeciwiałaś się,
byłaś w szoku. Wsiadłaś do niego razem z nią. Przyciemniane szyby
sprawiły, że nikt nie mógł cię zobaczyć zapłakaną. Ale płakałaś ze
szczęścia i zdumienia.
- Nie płacz. Obiecuję, że to jest tego warte.- mówiła Pattie.
Po 15 minutach jazdy limuzyna się zatrzymała. Kobieta ciągnąc cię za
sobą wysiadła. Twoim oczom ukazała się zwykła działka ze zwykłym
jednorodzinnym domem, jak każdy w tym miasteczku. Nie różnił się niczym,
ale jednak. W oddali zobaczyłaś dwójkę bawiących się dzieci, które od
razu rozpoznałaś, Jazzy i Jaxon.
Szybko podbiegły
do Ciebie i przytulili się do twojej nogi. Ty nadal nie mogłaś
powstrzymać łez, to było nierealne. Także ich przytuliłaś do siebie.
-[T.I] Jesteś ładniejsza niż na obrazkach. - Powiedziała malutka Jazzy
uśmiechając się słodko. To cię zaskoczyło. Na jakich obrazkach? Pytałaś
samą siebie. Dzieci zaprowadziły cię do środka domu. Do pewnego pokoju
na górze. Było tam duże łóżko, obok niego szafka nocna. Co mnie
najbardzej zdziwiło? To że na tej malutkiej szafce w małej ramce byłam
ja, narysowana węglem, każdy mój szczegół. Fakt nie było to zdjęcie lecz
malowidło, ale byłam zaskoczona. Nad łóżkiem wisiało zdjęcie mojego
Boga. Samego Justina Biebera. Łzy ciekły strumieniami po mojej twarzy,
kiedy nagle białe, dębowe drzwi za mną otworzyły się gwałtownie. Stanął w
nich zdenerwowany Biebs. Jednak coś w nim się zmieniło kiedy spojrzał
na mnie. Zaniemówiłam. Moje marzenie od 4 lat stało dosłownie przede
mną. Przybliżył się do mnie.
-To naprawdę ty [T.I] ?- zapytał. Co
oni mnie znają?- pytałaś sama siebie. Niepewnie skinęłaś głową.
Przytulił cię tak po prostu. Mocno. Zabrakło ci powietrza, ale także go
przytuliłam. Nie chciałam puszczać. Marzyłaś o tym, śniłaś każdej nocy, a
teraz to rzeczywistość.
-W rzeczywistości jesteś jeszcze piękniejsza niż w moich snach.- szepnął Ci do ucha. Odsunęłas się delikatnie od niego.
-Co masz na myśli? - zapytałaś, wycierając swoje spuchnięte oczy.
-[TI] Śniłaś mi się przez cholerne 4 lata. Zawsze widziałem twoją
twarz. Szukałem cię, ale nigdy nie znalazłem. To - wskazał na obrazek
twój na szafce- Narysował dla mnie mój przyjaciel. Podałem mu szczegóły,
ale w rzeczywistości jesteś jeszcze piękniejsza. - Założył Ci kosmyk
włosów za ucho. Zarumieniłaś się.
- Mogę cię pocałować? - zapytał niepewnie, na co delikatnie skinęłaś głową uśmiechając się.
Jego usta dotknęły moich, napierając na nie swoimi .
Wtedy się obudziłaś. ;(
/Maja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz